Wiadomości

Odeszła ikona zabrzańskiej policji

Data publikacji 08.02.2012

Szeregi zabrzańskiej policji opuszcza jedna z jej ikon. Wzór człowieka i gliniarza. Skromny, prostolinijny, mający bardzo dobre relacje ze swoimi podwładnymi, a jednocześnie chwalony przez swoich przełożonych. Starszy aspirant Henryk Mrozek po 34 latach służby zdjął mundur. W przeprowadzonej rozmowie świeżo upieczony emeryt powiedział, że nawet przez chwilę nie żałował decyzji sprzed kilkunastu lat. Za lata ciężkiej służby i poświęcenie dziś mówimy – dziękujemy.

Szeregi zabrzańskiej policji opuszcza jedna z jej ikon. Wzór człowieka i gliniarza. Skromny, prostolinijny, mający bardzo dobre relacje ze swoimi podwładnymi, a jednocześnie chwalony przez swoich przełożonych. Starszy aspirant Henryk Mrozek po 34 latach służby zdjął mundur. W przeprowadzonej rozmowie świeżo upieczony emeryt powiedział, że nawet przez chwilę nie żałował decyzji sprzed kilkunastu lat. Za lata ciężkiej służby i poświęcenie dziś mówimy – dziękujemy. Biegającego z „obiegówką” i odwożącego sorty mundurowe do magazynów KWP Katowice, st.asp. Henryka Mrozka poprosiliśmy o krótką rozmowę, której część pragniemy przytoczyć opinii publicznej, aby przybliżyć postać człowieka o którym z wielkim szacunkiem mówią wszyscy zabrzańscy policjanci.
Heniu, spotykam Cię dziś po cywilnemu, czy załatwiłeś już wszystkie formalności związane z odejściem na emeryturę?
Tak , choć przyznaję, że kiedy wczoraj byłem w wojewódzkiej autentycznie coś w piersiach mnie przytkało. W końcu mundur nosiłem przez 34 lata. To spory kawałek życia.
Wróćmy pamięcią wstecz. Jak w Twoim przypadku wyglądała decyzja o wstąpieniu w nasze szeregi?
To był styczeń 1978 roku. Moja decyzja o założeniu munduru była w pełni zaakceptowana i wspierana przez moją mamę. Pierwsze dwa lata spędziłem w szkole w Katowicach. Jeździłem na służby praktycznie do wszystkich miast województwa katowickiego. To był ciężki czas, kiedy nieźle dostałem w d...... Zawsze jednak fascynował mnie mundur, ciekawość tej pracy, a to powodowało iż ten okres jedynie będący poligonem pozwolił mi na zebranie niezbędnego doświadczenia.
Zabrze pojawiło się po dwóch latach. Dlaczego właśnie to miasto?
Wybór nie był przypadkowy. Moim celem wprawdzie były Katowice i tamtejszy komisariat kolejowy, gdzie złożyłem nawet stosowny raport o przyjęcie lecz jak to często w życiu bywa los skierował mnie na inne tory. Wybrałem Zabrze, bo tu otrzymałem możliwość otrzymania mieszkania. A to dla każdego mężczyzny, zwłaszcza mającego już żonę i dziecko jest bardzo istotne.
No właśnie wspomniałeś o żonie i dziecku. Dziś Twoja rodzina to połączenie ludzi mundurowych oraz tych, którzy pracują w resorcie sprawiedliwości. Wróćmy na chwilę do momentu, kiedy założyłeś rodzinę. Wiem, że dla Ciebie jest ona największą wartością. Jak zaprzeczysz mitowi, że związki z policjantami są trudne?
Faktycznie tak się mówi, a pewnie wynika to z charakteru naszej pracy. Zmiany służb, często pod telefonem, towarzyszący nam stres. Dla mnie jednak rodzina była zawsze najważniejszy i nigdy nie przenosiłem problemów zawodowych na życie osobiste. Zresztą miałem dobre lekarstwo na stres, a mianowicie ucieczkę do teatru oraz kina. Wracając jednak wstecz pamiętam, że w moim życiu zabrakło czasu na podróż poślubną. Związek małżeński zawarłem w czasie, kiedy byłem w koszarach w Katowicach – Piotrowicach. Pamiętam dostałem zaledwie 3 dni urlopu i to musiało wystarczyć.
Przez 16 kolejnych lat pracowałeś w ogniwie patrolowym zabrzańskiej komendy.
Tak, to była praca głównie w porze nocnej. W przeciwieństwie do dnia dzisiejszego wówczas częściej się chodziło pieszo niż jeździło radiowozami. Praca w ogniwie patrolowym to wiele interwencji. Każda inna, bo każdy człowiek jest inny. Nigdy nie narzekałem na monotonię. Na szczęście nigdy nie musiałem skorzystać z broni służbowej. Często jednak spotykałem osoby, które funkcjonowały normalnie, a nagle zmieniały się, jakby diabeł w nie wstąpił. Nie chcę jednak wdawać się w szczegóły i opowiadać o kryminałkach.
A czy przez te wszystkie lata były takie chwile, kiedy włos na ciele się jeżył?
Były, owszem. Ale tak naprawdę zawsze najtrudniejsze były momenty, kiedy człowiek stykał się ze śmiercią innej osoby. To trudne chwile, a biorąc pod uwagę, że na karku ponad 30 lat służby, to było ich naprawdę wiele.
Kiedy zadałem Tobie pytanie, czy dziś z perspektyw czasu i posiadanego doświadczenia mógłbyś coś podpowiedzieć naszym szefom odpowiedziałeś, że nic z tego. Tymczasem przez wiele lat byłeś prawdziwym nauczycielem i mentorem.
Po 18 latach służby zostałem wezwany na dywanik do komendanta. Pamiętam to krótkie spotkanie, a jednocześnie tak wiele zmieniające w moim życiu. W obecności kadrowca usłyszałem słowa: „mianuję – gratuluję – życzę powodzenia”. Szczęka mi opadła. Otrzymałem propozycję objęcia stanowiska dowódcy Ogniwa Patrolowego Komisariatu I Policji w Zabrzu. Propozycję – co ja mówię. W tamtych czasach ktoś by spróbował odmówić. Zaskoczony przyjąłem gratulacje, a następnego dnia zameldowałem się w komisariacie przy ulicy 3-go Maja.
Ciężko było przekształcić się z gliniarza patrolującego ulice, uganiającego się za złodziejami, w dowódcę mającego pod sobą kilkudziesięciu policjantów?
Różnica bardzo duża. Pamiętam jednak chwile, kiedy starsi policjanci mówili mi, że nie wytrzymam dłużej niż pół roku. Wytrzymałem nie tylko pół roku lecz 16 lat. Prewencja to trudny kawałek chleba. O tym wiem i zawsze podkreślałem to młodszym kolegom. Nie byłem dowódcą siedzącym za biurkiem. Często byłem w terenie podpowiadając i doradzając młodszym. Zawsze kierowałem się dobrem całej jednostki i szacunkiem dla drugiej osoby. Stale mówiłem, że pracujemy zespołowo. Zresztą nie miałem nic przeciwko temu jak „młody” przyszedł i powiedział: „dowódco zapomniał pan pieczątki”. Spod moich skrzydeł wyrosło wielu dobrych policjantów. I to bardzo mnie cieszy. Z dumą muszę powiedzieć, że na „jedynce” stworzyliśmy kolektyw ambitnych, szybko uczących się ludzi. Zawsze będę mile ich wspominał.
A co będziesz robił teraz, kiedy zabraknie codziennych odpraw do służby, przeglądania sterty dokumentów, dbania o transport i tych wszystkich innych spraw, którymi żyłeś na co dzień?
Będzie wreszcie więcej czasu dla rodziny i spotkań z mamą mieszkającą za granicą. Mam troje dzieci z których dwaj synowie pracują w policji, a córka w sądzie okręgowym. Myślę, że czas poświęcić się wnukom.
Heniu, za wszystkie lata ciężkiej służby w imieniu zabrzańskich policjantów serdecznie dziękuję.
To ja dziękuję. Nawet przez chwilę nie żałowałem decyzji sprzed kilkunastu lat. Mam bardzo wiele miłych wspomnień. Cieszę się, że spotkałem w życiu tylu fajnych ludzi.

 

Rozmowę z asp. Henrykiem Mrozkiem przeprowadził rzecznik prasowy KMP w Zabrzu asp.szt.Marek Wypych
 


Film w formacie nieobsługiwanym przez odtwarzacz. Pobierz plik (format flv - rozmiar 15.29 MB)

Powrót na górę strony